Czułym okiem przyglądam się światu. Bardzo osobiście bądź z dystansem opowiadam o twórczym wyrażaniu siebie, o spotkaniach oraz inspiracjach arteterapeutycznych i fotograficznych.

Pisania zalet kilka, czyli co dała mi praktyka porannych stron

Od czasu operacji budzę się bardzo wcześnie. Przeważnie to moje przebudzanie się było spowodowane bólem. Spanie na plecach nigdy nie było u mnie naturalne. Jestem z tych, co się wiercą, więc automatycznie tak robiłam i się budziłam, by ojojać brzuszek. Dziś było inaczej. Nie bolało. Obudziłam się. Wytrwałam odruch zajrzenia na media społecznościowy. Za to sięgnęłam po zeszyt do porannych stron (narzędzie, które Julia Cameron zaleca w swojej książce „Droga artysty”, czy „Nigdy nie jest za późno na nowy początek”). Oczyściłam się z myśli dnia wczorajszego. Pozwoliłam im się wylewać na kartki, bez cenzury.

Pisanie traktuję jako trening wytrwałości, bo piszę codziennie, (z drobnymi wyjątkami) i autoterapię, bo mogę się przyjrzeć, co we mnie siedzi, co nie daje spokoju, co domaga się uwagi i zaopiekowania. Mogę się też swobodnie wygadać, pożalić, pozwolić się rozpasać mojej wyobraźni jeśli taką mam w danej chwili ochotę. Nikt nie ocenia, bo zeszyt, to moja prywatna sprawa. Nikomu nie pokazuję tego, co piszę. Wedle wskazówek Julii Cameron. Zeszyt też mam taki, jak poleca, czyli w formacje A4. Rzeczywiście tak mi łatwiej. Kartki w duże linie dają więcej przestrzeni, przejrzystość i pozwalają wyłapać istotę, myśl o większym znaczeniu. Lubię sobie wtedy ją specjalnie uwypuklić, wydobyć.

Przed operacją zauważyłam, że pisanie od razu po przebudzeniu przywraca mnie do obecności, stało się moją medytacją. Dało mi możliwość obserwacji siebie i poprawiło kontakt z ciałem. Nie uciekałam od bólu. Zauważałam go, lokalizowałam, uczyłam się opisywać objawy, odczuwać zmiany. Dałam sobie na to przestrzeń. Czasem się rozpraszałam, dryfowałam, ale wracałam do pisania zalecanych 3 tron. Dyscyplina, rutyna, bezpieczna stałość, punkt oparcia w nieprzewidywalnym życiu, bo pisanie stało się moim rytuałem – spotkaniem ze sobą, którym rozpoczynam dzień.

Gdy codziennie jesteś w takiej prawdzie, bez cenzury możesz dostrzec pewne prawidłowości, jak w moim przypadku, że chorujesz. Przestać się oszukiwać. Zaprzeczać. Uciekać. Zobaczyć swoje potrzeby, tęsknoty, pragnienia. Nauczyć się mówić do siebie dobrze i czule, doceniać. Trenować wdzięczność. To bardzo ważna lekcja, bo bardzo często mamy w sobie silnie uwewnętrznione głosy krytyki, które skupiają się na naszych błędach, czy słabościach. Proponuję z nimi polemizować, zastąpić pozytywnymi afirmacjami, intencjami lub od razu wysłać osłabiające nas głosy na wakacje, a gdy będziemy gotowi – pozwolić wrócić i dać im szczególną funkcję, która będzie nas wspierać.

Ktoś mógłby tu zaoponować, że miało być bez autocenzury, ale moim zdaniem warto zawalczyć o lepszą jakość życia. Lubię takie wyjątki. Zatem dostrzegać krytyczne głosy, ale nie daję im sobą zawładnąć. Poszerzam świadomość. Pisanie ma być wsparciem.

Początki takiego pisania bywają różne. O czym pisać? Czy można pisać bez ładu i składu? Co zrobić, gdy się pisze bez ładu i składu, a do tego charakter pisma jest koślawy? No i dlaczego rano? Po co wstawać jeszcze wcześniej niż zazwyczaj? Dlaczego nie zaleca się pisania na komputerze? A może lepiej w małym zeszycie? Byłam świadkiem różnych buntów i modyfikacji. Jedni w porannych stronach zakochują się od razu, inni widzą sens ich prowadzenia po jakimś czasie, a jeszcze inni wcale. Sama początkowo pisałam w ciągu dnia – dwie strony. Co z regularnością? Zdarza się, że nie piszę lub zapisuję mniej stron. Od czasu „Drogi Przemian”, grupy, którą współprowadziłam w Fundacji Metamorfozy idzie mi całkiem dobrze. Kontynuuję prowadzenie porannych stron. Wzmacniam moją konsekwencję.

Dostrzegam sporo korzyści. Wielu pomysłów, które zrealizowałam bez pisania, by się nie pojawiło. Do tej pory, mój najważniejszy sukces to WYJŚĆ Z KLATKI – projekt na który otrzymałam stypendium. Ponadto zaczęłam wcześniej wstawać. Przetrwałam zawirowania życiowe związane z chorobą taty, moją, problemami w związku, z pracą, w relacjach. To chyba największa korzyść – możliwość samoregulacji. Życie będzie nas zaskakiwało, czy to się nam podoba, czy nie – oby jak najczęściej pozytywnie. Warto jednak w przeróżnych kryzysach nauczyć się je przechodzić w taki sposób, by mimo trudności, czasem ogromnego dyskomfortu się w nich rozwijać, wzrastać, najlepiej twórczo, z refleksją i otwartością na zmianę. Może właśnie poranne strony będą również Twoim pomocnym narzędziem w dobrym radzeniu sobie z wyzwaniami różnistymi wyzwaniami, które stawia przed nami życie. Polecam.

We wrześniu, a może bardziej w październiku ruszymy z nową edycją DROGI PRZEMIAN. Gdybyś była/ był zainteresowana/y – pisz 😊 Wtedy poinformujemy Cię mailowo, kiedy dokładnie startujemy 😊

Link do informacji o poprzedniej edycji grupy DROGA PRZEMIAN

Mail: warsztaty.metamorfozy@gmail.com

PS

W przypadku Fundacji Metamorfozy międzypokoleniowość oznacza otwartość na dorosłych w każdym wieku. Szukamy wzajemnej inspiracji, nowych rozwiązań uwzględniających różnorodne potrzeby, uczymy się współistnienia, zrozumienia, wzajemnego szacunki, partnerstwa, przełamujemy wspólnie stereotypy na temat wieku, rozwijamy się. Razem kreujemy zdrowszy i piękniejszy świat.