Oddech w mieście
- 01/05/2018 przez Kasia
- Fotografia
- Rozwój osobisty
Na miejskiej fotografii się nie znam. Bieganie po mieście z aparatem na wierzchu jest mi obce. Był czas, że mnie to jakoś fascynowało. Może nawet chciałam poczuć ten rytm, adrenalinę, wykrzesać z siebie odwagę i stać się łowcą. Jednak nigdy w porę nie widziałam tych niuansów, nie chwytałam decydującego momentu. Bliżej mi było do stanięcia w bezruchu na środku ulicy i otwarcia buzi z zachwytu niż natychmiastowej reakcji. Jestem raczej z tych, co wyrozmawiają lub w cichości kontaktu wyczekają prawdę chwili. Powolność.
Za to zdecydowanie bliżej mi do pochwały PRZESTRZENI. Niektórzy twierdzą, że z lekka tego słowa nadużywam, a przynajmniej je lubię na tyle, że dość często powtarzam. Czym jest dla mnie przestrzeń? To metafora oddechu, wolności, możliwości, życia! Nie lubię, gdy przestrzeń mnie ogranicza. Duszność.
Znam to. Przez wiele lat nie umiałam oddychać pełną piersią. Coś mnie blokowało. Wolałam się chować. Takie uproszczenie lub zaprzeczenie istnienia. Dopiero od niedawna doświadczam dawania sobie prawa do bycia widoczną, wrażliwą. Świadomie oddycham, wzdycham, ziewam, żyję. Z pewnością pomogło mi również przypadkowe odkrycie niezagojonej kontuzji żeber, a potem mała korekta. Holistyczni jesteśmy. Wszystko ma znaczenie i wpływa na siebie nawzajem.
Gdzie zatem mogłam się spotkać z praktykiem oddechu jeśli nie w przestrzeni? Park do oddechu jest bardziej oczywisty, ale jak świadomie zatrzymać się w mieście? Odpowiedź niebawem na funpage Konrada : RESPIRO.Konrad Kuśnierzewski.
Tymczasem zdjęcia na zanętę.