Czułym okiem przyglądam się światu. Bardzo osobiście bądź z dystansem opowiadam o twórczym wyrażaniu siebie, o spotkaniach oraz inspiracjach arteterapeutycznych i fotograficznych.

Czy praca pomaga wyzdrowieć?

Jakiś czas temu przeczytałam, że powrót do pracy jest formą zdrowienia. Zaczęłam się stwierdzeniu przyglądać. Czy rzeczywiście tak jest? Co się dzieje z ludźmi po odejściu na emeryturę, jak się wtedy czują, jak się czują osoby, które z powodu choroby muszą z pracy zrezygnować i jak się czują ludzie powracający do pracy po dłuższej przerwie, w tym ja?

Praca sprawia, że człowiek staje się częścią czegoś większego, ma tożsamość zawodową i przynależność, do tego określone zadania, rutynę, względną powtarzalność, a nawet w niektórych przypadkach ciągłość i poczucie bezpieczeństwa. Mamy rozplanowany czas, wyznaczone cele i nie zastanawiamy się, co dalej? Wiemy czego możemy się spodziewać. Po prostu idziemy z tym życiem na swoich bądź cudzych zasadach.

Gdy byłam na zwolnieniu stworzyłam plan, co by mieć miękki powrót. Okazało się jednak, że początki po operacji nie były szczególnie różowe. Musiałam się pogodzić z dosłownym zwolnieniem tempa. Nie miałam wtedy wyrzutów sumienia. Bardzo mocno wzięłam sobie do serca słowa znajomej, która powiedziała mi, że żałuje, że tak szybko wróciła do pracy po swojej operacji, bo może mogłaby być teraz w lepszej formie, a minęło kilka lat. Jakoś mocno to we mnie zostało i mimo pokus starałam się odpoczywać i regenerować, co nie znaczy, że nie uniknęłam wtop, gdy miałam lepsze momenty. Pewnie po człowieczemu będą jeszcze takie błędy popełniać przy różnych okazjach. Oby, jak najrzadziej. Za to od dłuższego czasu dociera do mnie, że doskonałość jest przereklamowana. W tym temacie nie pozostaje nic innego, jak odpuścić i zaakceptować wszelkie dary.

Przy próbie powrotu do pracy poczułam to specyficzne uczucie, że coś zawaliłam. Wypadłam. Stałam się zbędna. Taka nieswojość się pojawiła. Nie dałam rady być blisko, aktywna. Świat się nie zatrzymał, bo mnie nie było. Dociskać mnie zaczął kult produktywności, życie na pełnych obrotach, zawrotne tempo życia. Narracja sukcesu i osiągnięć. Nie ma mnie tam. Słucham ciała. Z różnym efektem. Szanuję stan powrotu do zdrowia, a innym razem popadam w zwątpienie, że nie mogę być taka super, hej do przodu. Chciałabym być w tylu miejscach, a się nie da. Mam wrażenie, że zaczynam od nowa. Oswajam się z ludźmi, moimi zadaniami, uruchamiam wielozadaniowość, rozszerzam uwagę na wielowątkowość. Przywracam kondycję i uwzględniam fakt, że nadal jestem w regeneracji. Potrzebuję zachować ostrożność, a jakieś kawałki mnie szarpią i nawołują do przyspieszenia, bo straciłam tyle czasu na słabość spowodowaną chorobą. Teraz trzeba to nadrobić. Takie głosy też mam w głowie obok tych, że jak teraz zawalisz dbanie o siebie, to później zdrowia nie odzyskasz. Przypomina mi się scena z dokumentu o Nan Goldin „Cało to piękno i krew”, a raczej jej autoportrety ze zmasakrowaną twarzą po brutalnym pobiciu przez partnera. Mówiła, że zdjęcia pomogły jej od niego odejść i stały się inspiracją dla innych kobiet. Pamięć bywa ulotna. Może ja też powinnam sobie wydrukować poszpitalne zdjęcie, by już zawsze o siebie dbać? Zastanawiam się. Do tego od siebie raczej nie da się odejść? Wiem, że są różne organizacje, które pomagają wracać, wspierają powrót do pracy. Na pewno są organizacje, które pomagają kobietom po urlopie macierzyńskim.

Natomiast ja postanowiłam sama sobie zorganizować pomoc w powrocie do aktywnych działań w Czułym Oku i wymyśliłam mini sesje. Cieszę się, że pomysł się spodobał. To coś dobrego dla mnie i dla Ciebie. Tak, to czuję. Uczciwie przyznaję, że potrzebuję powolnego powrotu, może lekko asekuracyjnego, z przestrzenią na słabość, a może rozgrzewkę, by siebie nie pokaleczyć tym, co dobrze poznałam, czyli zagłuszaniem niedogodności środkami przeciwbólowymi. Sesje są krótkie, na spokojnie i w wersji minimum, bez wielkiego zaangażowania, na luzie, spokojnie, w uważności, taka subtelna propozycja i odzew, za który jestem przeogromnie wdzięczna. Sprawdziany już poczyniłam i zdążyłam działać fotograficznie w Fundacji Metamorfozy, z powodzeniem 😊

fot. Kasia Czajkowska, zajęcia MOJE OGRODY – WEWNĘTRZNE METAMORFOZY w Fundacji Metamorfozy
fot. Kasia Czajkowska, zajęcia MOJE OGRODY – WEWNĘTRZNE METAMORFOZY w Fundacji Metamorfozy
fot. Kasia Czajkowska, Wernisaż wystawy „Jestem” Izabeli Drzewieckiej w Galerii Metamorfozy

Teraz czekam na spotkanie z Tobą 😊

MINI SESJE ZDJĘCIOWE

Ja potrzebuję się na spokojnie rozruszać, a może Ty potrzebujesz fotografii dla siebie, dla kogoś, do cv, LinkedIn, na ulubiony portal (może być randkowy), do mediów społecznościowych, na próbę, dla rozrywki lub by się ze mną spotkać i napić herbaty bądź kawy, a może wody dla ochłody😊

30 minut mini sesji, 2 wybrane fotografie, w cenie 50 zł. Oczywiście, jeśli wyjdzie więcej, które zechcesz mieć, to będzie opcja dokupienia.

Z racji na moją rozwijającą się formę po zdrowotnych komplikacjach ilość miejsc będzie ograniczona. Dobrze przybyć na czas, a może chwilę wcześniej. Ubrać się w ulubioną stylizację lub adekwatną do pomysłu.

Na miejscu w pracowni-studio Czułe Oko będą już wcześniej przygotowane tła, do wyboru. Ubierz się w ulubioną stylizację lub adekwatną do pomysłu. Następnego dnia podeślę galerię zdjęć. Wybierzesz swoje ulubione, a ja odeślę po korekcie lub bardzo delikatnym retuszu😊

Dostępne terminy i godziny:

4 lipiec / wtorek / Godzina: 10.00, 11.00, 12.00

8 lipiec / sobota / Godzina: 11.00, 12.00

9 lipiec / niedziela / Godzina: 10.00

Zapisy: czajkowskakm@gmail.com

Zapraszam 😊