CZY MAMY ODWAGĘ MYŚLEĆ INACZEJ? Rozmowa z rzeźbiarzem Markiem Działkiem
- 20/10/2020 przez Kasia
- WYJŚĆ Z KLATKI
Bardzo długo zbierałam się do tego spotkania. Zastanawiałam się, czy subiektywne odczucie dzieła połączone z emocjonalnym doświadczeniem to wystarczający pretekst do rozmowy odbiorcy i artysty o sztuce. Może jako odbiorczyni, pewnego rodzaju reprezentantka, powinnam się odpowiednio przygotować, przynajmniej dowiedzieć się czegoś o wybranym dziele, które tak bardzo mnie poruszyło? Zdecydowałam jednak pójść za eksperymentalnym impulsem i rozmowę oprzeć na moim doświadczeniu poczucia bycia zrozumianą dzięki zetknięciu się z „Narodzinami Wenus” rzeźbiarza Marka Działka. Chyba chciałam jak dziecko móc nie wiedzieć i pytać, z otwartością dziwić się, ale bardziej byłam jak zawstydzony dorosły, który przekracza próg własnych ograniczeń i nie wie, co będzie jeśli się nie uda?
Dobrze, ale skąd taki pomysł, by spotkać się z obcym mężczyzną, artystą i dzielić się z nim swoimi emocjami dotyczącymi dzieła, które stworzył? Czy artysta jest od tego, by słuchać odbiorcy, który mu opowiada, jak jego sztuka oddziałuje, czy ma raczej świecić blaskiem geniuszu i być niedostępny? Może moje marzenie, by zbliżyć do siebie odbiorców, artystów i pasjonatów twórczości jest niemożliwe, a poczucie, że jesteśmy sobie potrzebni to złudzenie. Jak to sprawdzić? Uznałam, że właśnie spotkania, opowieści, czasem wymiana doświadczeń może nas do siebie zbliżyć, oswoić ze sobą, obalić stereotypy, lepiej siebie poznać, odkryć uniwersalne potrzeby, możliwości sztuki, które pomogą nam być obecnymi, a nawet świadomymi twórcami i odbiorcami, którzy nie boją się pytać i widzieć na wiele sposobów.
Wrócę jednak do pretekstu spotkania, a mianowicie co mi zrobiło dzieło Marka Działaka „Narodziny Wenus”? Było to dość abstrakcyjne przeżycie, więc opowiem Wam o kontekście całej sytuacji, byście mogli połączyć oba wątki. Część z Was zapewne wie, że fotografuję, a nawet zajmuję się tym zawodowo. Zdarzyło mi się robić dokumentacje różnistych wydarzeń, część z nich była bardzo kobieca i właśnie, o takim spotkaniu chcę Wam opowiedzieć. Warsztat, podczas którego byłam uczestniczką i fotografką okazał się być jednym z najmocniejszych i najbardziej emocjonujących doświadczeń w moim życiu. Przyjęłam błędne założenie, że będzie on o kobiecym ciele, seksualności, przyjemności, a okazało się, że zanim dotkniesz przyjemności, to bardzo często musisz dotknąć traumy, uzdrowić ją. Nie byłam gotowa na historie o nadużywaniu kobiet, przemocy, bólu i cierpieniu, które nieoczekiwanie otoczyło mnie z każdej strony. Byłam przerażona. Wierzyłam, że jako kobiety jesteśmy wolne. Nie miałam złych doświadczeń z mężczyznami. Powtarzałam to sobie w głowie, że moi mężczyźni są dobrzy. Ściskałam pożyczony szalik, jak symbol ochronny, tak bardzo chciałam uniknąć zbiorowego bólu, który mnie jednak również dotyczył, o czym wtedy jeszcze nie wiedziałam. Byłam oszołomiona, roztrzęsiona, drżąca, przerażona. Co mam powiedzieć? Byłam otoczona cudownymi kobietami, ale ten ciężar był tak wyczerpujący, że w żaden sposób nie umiałam go wyrazić. Brakowało mi słów i wtedy dostałam sms – pozdrowienia z wernisażu i zdjęcia. Na jednym z nich „Narodziny Wenus”. Oniemiałam. To o mnie, pomyślałam wtedy. Przyjechałam, bo myślałam, że tu odnajdę drogę do takiej Wenus we mnie. Wierzyłam, że bezwstydnie będę się cieszyć życiem, a tam na zdjęciu Wenus była podglądana przez monitoring, otoczona szarfą, którą wyznacza się zakazany teren, a może to zbrodnia chcieć przyjemności i być nagą? Zderzenie z rzeczywistością. Smutek i poczucie zrozumienia, bo ja właśnie tak to wtedy odebrałam, że nie ma przestrzeni na kobiecą spontaniczność, przyjemność, prawdę i piękno. Społeczeństwo jej nie chce. Kobiecość nadal zmaga się z ciężarem nadużyć, a Wenus to jakieś odległe wspomnienie. Być może, gdybym przyjęła perspektywę krytyka sztuki i znawcy kultury całość odebrałabym inaczej, ale wtedy dzieło czytałam przez pryzmat własnej wrażliwości, emocji, które mi wówczas towarzyszyły.
Cóż, trochę dziwny początek rozmowy, którego w nagranym podcaście nie znajdziecie, bo oczywiście najlepsze opowieści wyłaniają się przed lub po. No, ale co powiedział Marek Działek? Zapraszam do odsłuchania rozmowy na kanale Youtube WYJŚĆ Z KLATKI, sprawdzenia co nowego pojawiło się dzięki temu spotkaniu wśród tematów towarzyszących projektowi?
Natomiast, co mnie osobiście zaintrygowało najbardziej i sprawiło, że jeszcze długo w myślach kontynuowałam rozmowę?
Gdy nie masz jeszcze wprawy w zadawaniu pytań i podzielności uwagi na to, co techniczne a istotę, czyli treść, to łatwo o powierzchowność. Zamykasz wątki, które można by rozwinąć, pozwolić im pełniej wybrzmieć. Chyba, że tego rodzaju niedociągnięcia potraktujemy jak błąd, puste miejsce, czyli przestrzeń, którą później można zapełnić indywidualnie kontynuując rozmowę z innymi, dzięki czemu perspektywa osoby zainteresowanej poszerzy się o nowe pomysły, interpretacje, a może odkrycia. Tak, to jeden z wątków, który pojawił się w rozmowie w kontekście sztuki i dzieła idealnego. Podoba mi się takie spojrzenie na błąd. Odnoszę wrażenie, że łatwiej wtedy o decyzję, by podjąć się jakiegoś wyzwania, bo mamy więcej wolności. Nie musimy sprostać wymaganiom wpasowania się w ideał, szczegółowe odwzorowanie. Ważne, że kieruje nami ciekawość, możemy eksperymentować jak dziecko i w ten sposób podjąć dyskusję z odbiorcą – dając mu przestrzeń na zapełnienie luki, kontynuację dzieła w różnorodnych interpretacjach i emocjach, które mogą towarzyszyć spotkaniu ze sztuką.
Za to tematy, które najmocniej mnie teraz poruszają, są w moim odczuciu bliskie sytuacji, w której się znaleźliśmy: to wolność, którą możemy odnaleźć w sztuce oraz tęsknota za innością, która może się przejawiać w zainteresowaniu sztuką, twórczością, fascynacją życiem artystów przy jednoczesnym ich negowaniu osadzonym w stereotypowym ich postrzeganiu oraz pytanie, czy mamy odwagę myśleć inaczej – WYJŚĆ Z KLATKI?
„Narodziny Wenus” Marka Działka znajdziecie tutaj.
Zrealizowano w ramach programu stypendialnego Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego – Kultura w sieci