Jak się mają Wasze transformacje?
- 29/03/2020 przez Kasia
- Arteterapia
- Fotografia
- Rozwój osobisty
Opisując Wam propozycję Zabawy w przekształcanie zastanawiałam się, czy ktoś ją zmodyfikuje i jak bardzo? Co poza obrazem może ulec twórczej transformacji? W jaki sposób? Nie chciałam Wam niczego sugerować, choć na zdjęciach opisujących ćwiczenie pojawia się mój bęben. Raczej dyskretnie, bo tylko fragmentami, ale jednak 😉
Przypadek? Wizualny smaczek? Uznałam, że podpowiedź. Skoro stał się mistrzem drugiego planu, to może warto o nim opowiedzieć? Jego wygląd przecież też jest owocem mojego twórczego procesu przekształcania, dawania mu mojej energii, czynienia go moim, wzmocnienia go mną. Tak, bardzo chciałam poczuć, że jest MÓJ i niczym złota rybka będzie spełniał MOJE najskrytsze marzenia. Takie miał przeznaczenie. Dostałam go przy okazji pożegnania. Miał mi przypominać, że zasługuję. Mocne przesłanie na zakończenie relacji. Cudne i gorzkie zarazem.
Przemiana bębna zbiegło się z praktykami w szpitalu psychiatrycznym. To tam przeszłam swój chrzest na arteterapeutkę i odważyłam się grać na bębnie, a nawet śpiewać, mimo mojego przekonania, że nie powinnam (bo talentu w tym kierunku brak). Ba, nawet wymyśliłam sobie, że nauczę innych śpiewać piosenkę (którą na moją prośbę nauczyli śpiewać mnie znajomi – wybraliśmy najprostszą). No i takim sposobem witaliśmy słońce z pacjentami, a nawet każdy mógł wybębnić siebie, rytm swojego serca, wedle uznania, powiedzieć coś o sobie za pomocą dźwięku. Potem jeszcze bębniłam ja i śpiewaliśmy razem. Czułam, że jest moc i radość, aż do momentu, gdy przyszedł jeden z pacjentów. Wiedziałam, że miał tego dnia ataki agresji (tutaj warto dodać, że jako arteterapeutka-praktykantka nie miałam dostępu do kart informacyjnych pacjentów i nie wiedziałam z czym się zmagają). Poczułam zmieszanie grupy, może nawet lęk. Nie przerwałam śpiewania, kontynuowaliśmy. Całe moje serce było w tym śpiewaniu i wybijaniu rytmu. Intuicyjnie chciałam jakoś to załagodzić, wybrnąć bezpiecznie z tej sytuacji. Przetransformować. Obejmowałam grupę wzrokiem. Byłam czujna. Przybyły pacjent za to usiadł z boku i słuchał. Ostatecznie z sali wyszedł spokojnie, razem z innymi, gdy skończyliśmy. Odetchnęłam. Dotarło do mnie, że w arteterapii, jak w życiu nie da się wszystkiego przewidzieć. Należy podążać za tym, co się dzieje, a czasem nawet zaufać własnej intuicji, obserwować, a gdy trzeba zaimprowizować.
Po zajęciach zostałam jeszcze chwilę z chętnymi i powstały propozycje rysunków, które mogłyby wzmocnić wspierającą funkcję bębna (wcześniej oczywiście opowiedziałam, jak do mnie trafił i z jaką intencją). Jeden z nich – 3 kolorowe kolibry – bardzo mi się spodobał. Chodził za mną. Zaczęło mnie kusić, by skorzystać z inspiracji i wymalować go na bębnie. Ostatecznie jednak bęben stał się moim procesem przemiany, przeżyciem zamykania pewnej historii i otwierania się na nowe, a efekt widzicie na zdjęciach.
W każdym razie przy okazji wspomnień z pamiętnika młodej arteterapeutki 😉 chciałam Wam zasygnalizować, że nie musicie być mistrzami w danej dziedzinie, aby tworzyć. Pozwólcie sobie doświadczać, eksperymentować, bawić się, obserwować i dystansować. Niechaj sztuka i kreatywność będą wsparciem w radzeniu sobie w trudnych sytuacjach.
Tworzenie, artystyczne działania mają nas wzmacniać. Możemy je potraktować jako bezpieczne wyrażanie emocji, transformowanie, obserwowanie siebie podczas procesu twórczego, naszych myśli i uczuć. Dzięki temu zwiększymy naszą samoświadomość, akceptację, a może przy okazji odkryjemy coś istotnego, znajdziemy rozwiązanie, rozpoznamy nasze potrzeby, przecież o to chodzi, by zadbać o siebie oraz innych, z łagodnością i czułością.
Zachęcam Was i zapraszam do twórczego odreagowywania zawiłości obecnej rzeczywistości 🙂 Dobrej zabawy 🙂
Zaglądajcie na Czułe Oko – fotografia portretowa i arteterapia szykuję kolejny filmik, w którym pokażę Wam bęben, a nawet dam Wam go usłyszeć 😉 No i oczywiście poopowiadam Wam o arteterapii 🙂