Kolorowe istoty
- 07/11/2017 przez Kasia
- Rozwój osobisty
Wychodzę do świata. Postanowiłam, że będę się codziennie z kimś spotykać. Nie chcę się zapadać. Ubieram się kolorowo, w dzierganą zieloną sukienkę, pomarańczowe rajstopy, na to płaszcz miodowy i szal w niemal wszystkich odcieniach jesieni. Zaprzeczam chęci schowania się. Przed wyjściem uśmiecham się do lustra i próbuję powiedzieć, że jestem piękna. Bez spektakularnych efektów. Wychodzę zatem z domu. Pada. Parasolkę mam czerwoną. Idę. Obijam się o własne myśli. Na przejściach dla pieszych jestem uważno-nerwowa. Opierdalam spojrzeniem gościa, który widząc, że ludzie już prawie schodzą z chodnika zamiast się po prostu zatrzymać trąbi. Uspokajam się oddechem. To minie. Przyglądam się witrynom sklepowym, czasem zaglądam do środka. Małgosia się chwilę spóźni, więc się nie spieszę. Na innym przejściu słyszę głos – „boskie nogi i rajstopki”. To do mnie? Wracam z innej przestrzeni przemyśleń na warszawską ulicę. Jakoś niemrawo się uśmiecham. Pomału idę przez przejście. Mężczyzna się odwraca, uśmiecha chyba nawet. Zdaję sobie sprawę, że kiepsko ze mną. Gosia, kolorowa istota skacze i macha do mnie, a ja wzrokiem szukam kogoś ubranego na czarno. Nawet się nie przyznaję, bo Fala to przecież kobieta stworzona z koloru. Jak mogłam zapomnieć. W końcu się uśmiecham. Faktycznie naszym ubiorem ubarwiamy nieco deszczową, szarą aurę. Ruszamy w stronę Feminoteki na wystawę prac z kalendarza Spirala. Jestem jedną z autorek.
Nie umiem się za bardzo cieszyć. Na wystawę wybrano jedno zdjęcie. Na nim Małgorzata w stylizacji Santa Meurte. Mocna, piękna, w dłoni trzyma kość niczym berło – królowa. W dniu, kiedy zanosiłam te zdjęcia, bo tak postanowiłam, że niezależnie od tego, co się stanie chcę uczestniczyć w wystawie, strasznie błądziłam. Wróciłam do domu i płakałam z bezradności. Następnego dnia dowiedziałam się, że właśnie tego dnia serce Babci przestało bić. W pewnym sensie byłam zła, że moje życie znowu pokojarzyło się ze śmiercią. Dlaczego? Obejrzałam wystawę. Różnorodna, wielobarwna, jak kobiety. Było też selfie i wspomnienia. Małgosię poprosiłam, by powiedziała coś o mnie na wernisażu. Dziś sobie myślę, że to symboliczne. Obie Małgosia i Agnieszka poznały moją Babcię, a Tanna, która też tam była, zaprosiła mnie jako pierwsza do kobiecego, duchowego świata. Wdzięczność.
Wracając z Feminoteki Małgosia prosi jakąś parę, by zrobiła nam zdjęcie. Oni się cieszą, że to fajne, bo wszyscy tylko selfie;) Widać nas w całej okazałości – żywe, kolorowe istoty, kobiety. W końcu siadamy sobie w ciekawym miejscu. Pysznie jemy, pijemy warzywno-owocowe koktajle, rozmawiamy. Małgosia przypomina mi jak to fajnie jest pozachwycać się sobą, ukochać ciało, wrócić do swojej mocy, spotkać się z duchowymi siostrami. W którymś momencie dociera do nas, że w zasadzie to my świętujemy. Przecież jesteśmy twórczynimi, wracamy z wystawy. Królowe życia, po prostu. Nowy początek.
Kalendarz Spirala 2018, Wydawnictwo Yemaya
https://www.facebook.com/wydawnictwo.yemaya/
Małgorzata Fala
https://www.facebook.com/NOWA-FALA-179730619252626/